I czasami, kiedy jest późne popołudnie, ci, którzy powinni być w domu - już ich nie ma - kładziemy się na tym pokrytym lekkim puszkiem materacu, i powoli, jakby dostosowując się do tego leniwego słońca za oknem, pieprzymy się ze sobą. Wolno i dokładnie, zupełnie jak nie my, słodko, z oddechami ukrytymi w naszych szyjach.
A kiedy leżymy tuż po - tuż obok siebie - i słońce pada na fragmenty mojej piersi odcinające się od skóry opalonego brzucha - ja piję słodką jak ten seks kawę, a on pali tego jedyne